31 grudnia 2007

Sylwester 2007/2008

Zdjęcia parowe;)


Wybiła północ. Życzenia. Sprawdzą się na pewno!!!
Jak zawsze. I dobrze!
After party...
Waga musza :)))
Trolek i Dyńka. Ustawieniom do zdjęcia nie było końca.
 Ja - w śpiworze. Wieczny zmarzluch.
P.S. W Nowym 2008 Roku życzymy Wam zwykłego, ludzkiego szczęścia.

15 grudnia 2007

13 grudnia 2007

Firmowa Wigilia

Dzisiaj bawiliśmy się na firmowej Wigilii.
Tutaj specjalnie na ten dzień przygotowana choinka, a jako bombki - twarze pracowników.

 Obowiązkowe zdjęcie do archiwum firmy. Tutaj z Lidzią i Asią :)
 Tutaj z Lidzią i Iwonką.
 Jeśli Wigilia to i śpiewanie kolęd. Wymyśliłyśmy, że kolędę: "Przybieżeli do Betlejem" można zaśpiewać w nowej aranżacji więc trochę poswingowałyśmy ;)

08 grudnia 2007

Chałwa domowej roboty

1 opakowanie mleka w proszku - 0,5 kg
3 paczki herbatników (Bebe, Petitki)
2 szklanki cukru
2 kostki masła
100 ml wody
4 łyżki kakao
ewentualnie bakalie

Cukier wsypać do garnka, wlać wodę i podgrzewać cały czas mieszając. gdy cukier zacznie się rozpuszczać dodać masło. Doprowadzić do wrzenia, zagotować i odstawić. Mleko w proszu i kakao dodać a każdy herbatnik przełamać na 4 części. Wszystko wymieszać drewniana łyżką.
 Bardzo gęste!!! Masę przełożyć do wyłożonej papierem formy, ostudzić i włożyć do lodówki.

Czas przygotowania: 5 min

Według własnej inwencji można doddać orzechy, sezam, etc.

Smacznego :)

04 grudnia 2007

Andrzejki - Barbórka!!!

Tak oto w skrócie minęły nam "Andrzejki" a zarazem "Barbórka"...


11 listopada 2007

Morświn

Morświny to dzisiaj jedne z najbardziej tajemniczych zwierząt w Bałtyku. Wciąż tu żyją chociaż widujemy je niezwykle rzadko.

Jak rozpoznać morświna?
Jeśli chcesz zobaczyć morświna musisz wybrać się na obserwację w pogodny dzień, gdy morze jest spokojne. Zazwyczaj pływają one samotnie, czasem można zaobserwować niewielką grupę poszukującą pożywienia. Morświn ukaże się naszym oczom tylko na krótko.

Zachowanie.
Żyją zwykle samotnie lub w niewielkich stadach. Prowadzą skryty tryb życia.

Co TY możesz zrobić dla morświna?
Jeśli znajdziesz na brzegu morświna, zgłoś ten fakt najbliższej placówce administracji portowej. Jeśli znajdziesz na brzegu żywego morświna powinieneś udzielić mu pierwsze pomocy! Nie wrzucaj jednak morświna spowroten do wody! Nie należy przeciągać morświna po piasku. Jego naskórek jest bardzo delikatny i natychmiast powstają na nim rany. Morświny nie są agresywne, nie gryzą!!!

Federacja Zielonych GAJA
P.S. Post szczególnie dedykowany... wtajemniczeni wiedzą komu.

05 listopada 2007

Marchewka

Wybraliśmy się z Przemkiem na kolację i do dania głównego zamiast zestawu surówek czy też sałatki zamówiłam sobie marchewkę na słodko. Przemek się uśmiał i dziwił jak można do mięsa i frytek jeść marchewkę na słodko? Ale można! Prawda Ponczuś? Pamiętam, że w Kołobrzegu też sobie taki zestaw zamówiłeś a reszta, no - można się domyślić jak się zachował squad :)

22 października 2007

Zuzia G.

Spójrzcie jak wygląda mała Zuzka :)

16 sierpnia 2007

Ślub i wesele - 16 sierpnia 2007 Bartka i Jaenetty

Byliśmy z Przemkiem drużbami i niestety nie mamy zdjęć z kościoła. 

 A tutaj: Paulinka, ja i Michaela.
 Tutaj jestem z Kubusiem, bratem Pana Młodego i Starostą w jednej osobie..
 Rodzice i babcia oraz my.
 Państwo Młodzi
 A tutaj zdjęcie córuchny z tatusiem ;)))))
 Moi rodzice w karocy...

13 sierpnia 2007

Urodziny Beaty

Takie specjały przygotował Przemek i jak pięknie wszystko przystroił! Prawdziwy kucharz - dekorator ;)


 Zdrowie!!!
 Ponczuś zrobił mi ogromną niespodziankę pojawiając się chociaż na chwilkę ;))))
Bardzo Wam dziękuję za tak sympatycznie spędzony wieczór i za prezenty!

04 sierpnia 2007

Imprezka Kingi

W piątek bawiliśmy się na imprezce Kingi zorganizowanej z okazji urodzin oraz obrony.



23 czerwca 2007

09 czerwca 2007

Wakacje w Egipcie

Wczoraj wróciliśmy z naszej wycieczki do Egiptu. Głowa jeszcze pełna wspomnień i zdjęcia ciepłe od oglądania...
Ale od początku:

Wszystko działo się bardzo szybko. I decyzja o wylocie i załatwianie wszelkich formalności i prośba o urlop i ostatnie zakupy i pakowanie. We wtorek (29.05) wieczorem podpisaliśmy umowę.

W środę po pracy chcieliśmy zrobić zakupy, spakować się a w czwartek chciałam zostać maksymalnie długo w pracy, aby nie zostawić żadnych zaległości.
Tak więc pojechaliśmy w środę na zakupy a przy okazji do domu rodziców po paszport, ponieważ w Rudzie nie mogłam go znaleźć. Byłam pewna, że jest w mojej teczce, gdzie mam wszystkie ważne dokumenty. Niestety…
Przeszukałam wszelkie półki, szuflady, cały mój pokój. Nie ma. W takim razie stwierdziliśmy, że musieliśmy źle szukać u mnie w mieszkaniu. Wróciliśmy więc do Rudy. Szukaliśmy na biurku, w szufladach, nawet w kuchni!!! Nie ma. Poziom adrenaliny trochę wzrósł, ale… zadzwoniłam do mamy, aby jeszcze raz szukała w moim pokoju. A my szukamy nawet w łazience w Rudzie. Nie ma. Mama wysyła mi sms’a , że paszportu nie ma również w Chorzowie. Że przeszukała z babcią nawet jej mieszkanie. No nie ma, po prostu nie ma. Zdenerwowanie wzrosło... Postanowiliśmy wracać do Chorzowa i przeszukać wszystko centymetr po centymetrze.
W samochodzie cisza – po co drażnić lwa?
Zabraliśmy się raz jeszcze za przetrząsanie mojego pokoju. A gdy nadal nie mogliśmy znaleźć tego paszportu, byliśmy już tak zestresowani, że bardziej chyba się nie da!
I w końcu…. W końcu Przemek wyłowił go z samego dna szafki, gdzie musiał spaść gdy wyjmowałam mój segregator z dokumentami… Uff….

W czwartek, tak jak pisałam wcześniej, chciałam zostawić czyste konto przed wyjazdem, ale oczywiście jak to zwykle była – złośliwość rzeczy martwych (i żywych) – miałam tyle pracy, tyle maili, tyle telefonów, że nie udało mi się wszystkiego załatwić. Była już godzina 18:30 a ja wciąż w pracy, a przecież wylot był o 22:00!!!
Jakby tego było mało, gdy zabieraliśmy torby z domu, stwierdziliśmy nagle, że…
Zgubiły nam się pieniądze, które wczoraj wymieniliśmy w kantorze!!! Brr…… Znowu poszukiwania i pytania, kto je miał ostatni??? W końcu kasa się znalazła….

Na szczęście przed samym wylotem i w czasie lotu nie było już żadnych komplikacji ani niespodzianek…Dotarliśmy szczęśliwie na miejsce.

Taki widok mieliśmy z okna.
To nasza plaża.
Gdy przylecieliśmy, o 9:00 rano temperatura powietrza wynosiła 39 st. C w cieniu. Nasz balsam do opalania z filtrem nr 20 niewiele nam pomagał. Dawkowaliśmy słońce delikatnie, aby w kolejnych dniach nie leżeć w łóżku hotelowym i czuć się jakbyśmy byli wyjęci dopiero co z pieca…

Wieczorem, po kolacji odpoczynek przy piwku na tarasie.

NIEDZIELA
Całodniowa wycieczka. Pływanie z maską i fajką – snorking.

Zdjęcia z naszego statku na rafę koralową.






Po snorking'u mieliśmy czas wolny na przepięknej wyspie z krystalicznie czystą wodą.


PONIEDZIAŁEK.
Nurkowanie głębokie.
To było dopiero przeżycie!!!
Po raz pierwszy w życiu i ja i Przemek nurkowaliśmy. Schodziło się maksymalnie na głębokość 10m. Najpierw instruktor tłumaczył jak mamy się zachowywać podczas schodzenia w dół. Co może się zdarzyć, czego się spodziewać.
Najważniejsze rzeczy, o który trzeba pamiętać to:
Spokojnie oddychamy przez usta oczywiście (co wcale nie jest taka prostą rzeczą, wierzcie mi!)
Nie wydychamy powietrza przez nos, ponieważ zaparuje nam maska.
Regulujemy ciśnienie. Schodząc w dół, przy każdym metrze zmienia się ciśnienie. Prosto mówiąc czujemy jakby głowa była w imadle ściskana i ściskana. Nie można dopuścić do bólu uszu więc trzeba nabrać powietrza, zatkać nos i wydychać powietrze tak jakby poprzez uszy.
Uczymy się znaków. Trzeba umieć pokazać instruktorowi, który schodzi z nami, że jest wszystko OK., że jednak coś nie jest w porządku i co takiego, czy chcemy do góry, czy chcemy zostać na tym samym poziomie. A jeśli jest coś ciekawego do pokazania to również jest na to specjalny znak.

Oboje z Przemkiem jesteśmy pod wrażeniem takiego nurkowania! Było wspaniale, chociaż nie tak całkiem bez „motylków w brzuchu”. Widoki wspaniałe i nie da się absolutnie porównać uczucia jakie towarzyszy pod wodą z tym, jakie znamy na lądzie.
Oto zdjęcia, jakie mamy. A oto i filmiki z naszego zejścia pod wodę.

Beata











Tutaj spotkaliśmy się z Przemkiem pod wodą. To był niesamowity widok. Dookoła Ciebie tylko stworzenia morskie, a nagle z naprzeciwka podpływa człowiek. Dziwne uczucie ;-)



A te zdjęcia są Przemka.





Na tym zdjęciu widać rybki Nemo.









W Kairze (zamieszkanym przez 12 mln ludzi) byliśmy około ósmej. Pierwsze kroki skierowaliśmy do synagogi, potem do najstarszego kościoła w Egipcie, gdzie przez trzy miesiące ukrywała się Święta Rodzina.

Zwiedzaliśmy też meczet. Ukłony w stronę naszego przewodnika, który wiedzę miał ogromną. Żałujemy bardzo, że w programie nie było zwiedzania meczetu wykonanego tylko i wyłącznie z alabastru, cóż.
Kolejnym punktem wycieczki było muzeum kairskie. Aby zwiedzić całe muzeum, potrzebowałoby się aż dziewięciu miesięcy.
Najważniejszym eksponatem była oczywiście maska Tutenchamona. Coś wspaniałego!!! Gdy będziecie kiedyś stać przed nią, delikatnie kiwajcie się w lewo i w prawo patrząc cały czas w jej oczy. Stwierdzicie, że Tutenchamon wodzi za wami oczami!
Po kilkugodzinnym zwiedzaniu muzeum, wyruszyliśmy w stronę Gizy. To zdjęcie przedstawia Nil, drugą najdłuższą rzekę świata.

Z oddali wyłaniają się piramidy. Wyglądają majestatycznie.

Przed piramidą Cheopsa, która zbudowana jest z tylu bloków skalnych, że można by wybudować dwu metrowy mur wzdłuż granic Francji!!!


Gdy będziecie zwiedzać piramidy, koniecznie pomyślcie sobie jakieś życzenie i obejdźcie piramidę (czy to Cheopsa, Chefrena czy inna małą) dookoła. Podobno się spełni! Zobaczymy... My pomyśleliśmy i obeszliśmy dookoła piramidę Cheopsa, a tym samym pokonaliśmy 1 km!
Oryginalne wejście do piramidy Cheopsa.
Widok na piramidę Chefrena.

W tle piramida Chefrena i dalej Cheopsa.


Sfinks o twarzy faraona Chefrena:

Kolejne dni upłynęły nam na leniuchowaniu, opalaniu i paleniu fajki wodnej ;-)

Przemuniu, dziękuję:)