W II Dzień Świąt wieczorem wyruszamy w podróż nad morze. Przejechanie Polski wzdłuż zajęło nam 8,5 godz., może kiedyś gdy będą autostrady... Wdychamy jod. Za nami Bałtyk. Nie wiadomo gdzie się kończy plaża, gdzie zaczyna lód? W zeszłym roku pierwszy raz widzieliśmy morze zimą, w tym roku po raz pierwszy widzieliśmy zamarznięte morze. Spacer od hotelu do latarni morskiej zajął nam więcej czasu plażą/ lodem niż promenadą. Ale jakie widoki! Godzina spaceru i obiad jedliśmy u Rewińskiego. Mistrz i Małgorzata, tzn. Trolek :) W lobby bar. "Arka" jest pierwszym hotelem, do którego przyjechaliśmy po raz drugi. Pisaliśmy o poprzednim wypadzie tutaj: http://beataprzemek.blogspot.com/2009/12/sylwester-20092010.html W tym roku furorę zrobiły drinki o smaku ciasteczkowym! oraz desery! Na basenie. Tak kończymy rok 2010